
Typowy czterolatek to już bardzo samodzielna i mądra istota: sam zjada posiłek, ubiera się, biegnie do toalety. Dużo i swobodnie mówi. Potrafi szczegółowo opisać obrazek, wskazać podobieństwa i różnice. Jest bardzo sprawny ruchowo: umie już bez niczyjej pomocy zejść po schodach, biega i obraca się w koło, nie tracąc równowagi. Stoi pewnie na jednej nodze, wykonuje kilka podskoków. Czterolatek zbuduje wieżę z klocków i posługuje się nożyczkami. Narysowana przez niego postać człowieka ma wyraźnie zaznaczone kończyny i buzię. Dziecko w tym wieku potrafi rozróżnić kształty geometryczne i odwzorować je.
Rozwój dziecka pomiędzy 4. a 5. rokiem życia składa się z dwóch etapów. Etap pierwszy przebiega pod hasłem: ekspansja i żywiołowość. Dziecko jest bardzo sprawne ruchowo, a więc dociera wszędzie, gdzie chce. A przecież interesuje je wszystko! Nasz czteroletni rozrabiaka przejawia przesadną pewność siebie, arogancję, a – niestety – czasem jest nawet wulgarny.
„Sprzeciwiam się, więc jestem” – mógłby sparafrazować Kartezjusza czterolatek i po raz kolejny nie posłuchać rodziców. Pobiec, kopnąć, splunąć, przekląć, a następnie obrazić się na rodziców, użalać nad sobą lub szyderczo głośno śmiać – tak radzi sobie ze światem i trudnymi emocjami nasze czteroletnie cudo.
Co począć, gdy po raz kolejny czerwienimy się ze wstydu, słuchając, jakich słów potrafi użyć nasz skarb, albo gdy znowu słyszymy wymyśloną historię pełną kłamstw? Otóż najważniejsze jest uznanie tych zachowań za normalny etap rozwoju naszego dziecka. Tak jak konieczne było zaakceptowanie rozlewania napojów i rozrzucania jedzenia, tak ze względnym spokojem spróbujmy podejść do okropnego zachowania czterolatka. Pamiętajmy także o tym, że dziecko powiela zachowania, których doświadcza na przykład podczas pobytu w przedszkolu lub oglądając filmy w telewizji. Te zachowania na pewno ujawni w zabawie i trzeba na nie właściwie zareagować. Na przykład, kiedy mówi tzw. brzydkie wyrazy, należy spytać, co to znaczy. Często (albo prawie zawsze) nie będzie wiedziało i lekko się zawstydzi. Oświadczenie rodzica typu „zabraniam tak mówić” wywoła odwrotny rezultat. Lepiej odwołać się do bogatej wyobraźni i powiedzieć, że niektóre słowa są jak pająki na śniadanie. Chyba nie chciałoby dostać pająka do jedzenia? Tak samo jest ze słowami, niektóre słowa są brzydkie jak pająki!
Czterolatek chciałby mieć nad wszystkim kontrolę, dlatego mówmy mu zawczasu, co zaraz się zdarzy albo sprytnie przedstawiajmy polecenie tak, żeby miał poczucie wpływu na decyzje, które go dotyczą. Możemy na przykład pozwolić mu dobiec do końca ulicy, umawiając się, że tam na nas poczeka – oczywiście pod warunkiem że jest to bezpieczne. Dziecko będzie zadowolone, poczuje, że może dokonać wyboru, a nie, że jest coś mu narzucane.
Czterolatek potrafi być zaskakująco odpowiedzialny, jeśli tylko pozwoli mu się na posiadanie pewnego wpływu na sytuację. Czterolatek jest fanem rywalizacji, a my możemy to wykorzystać, pytając, czy potrafi szybko założyć buty albo przed bajką powrzucać klocki do pudła. Każdy pretekst do zabawy jest doskonały. Szkoda marnować czas i energię na wydawanie czterolatkowi poleceń typu: „Posprzątaj zabawki”. Lepiej zaangażować wyobraźnię i wdrażanie do obowiązków zamienić w pasjonującą zabawę.
Pamiętajmy, że dziecko uczy się przez doświadczenia, nie zrozumie i nie zapamięta przekazów formułowanych tylko słownie. Kiedy na przykład chcesz, aby dziecko nie dotykało gorącego czajnika, możesz powiedzieć: „To jest gorące, nie ruszaj” i to… na pewno nie zadziała. Możesz także pozwolić, by dziecko na ułamek sekundy dotknęło gorącego czajnika, albo ewentualnie kapnąć maleńką kropelkę wrzątku na rękę – wtedy poczuje, co znaczy gorące. Każdą sytuację trzeba po prostu przekształcić w działanie lub opowieść, która dociera do wyobraźni dziecka.
Towarzysząc naszemu czterolatkowi w tym nieco zwariowanym okresie, możemy wybrać postawę twórczego rodzica, przeobrażając trudne cechy i umiejętności w coś produktywnego. Jeśli natomiast wprowadzimy system zakazów i nakazów, z pewnością skutkiem będzie nasze zdenerwowanie.
Tendencję do opowiadania zmyślonych historii, zamiast hamować, ganiąc dziecko za kłamstwa, lepiej wykorzystać na ćwiczenia w opowiadaniu historii. Może to być zabawa w opowiadanie na przemian: fragment opowiada dziecko, dalej – osoba dorosła. Podczas zabawy umawiamy się, że pewnych słów w naszych bajkach nie ma, bo na przykład „opowiadania przestają być kolorowe”.
Warto wiedzieć, że choć w domu, wobec nas, rodziców, z ust czterolatka nieustannie płyną słowa „nie, nie chcę” lub „chcę po swojemu”, to poza domem rodzice stają się niepodważalnym autorytetem. To, co powiedziała mama lub tata, jest najważniejsze na świecie i nawet pani przedszkolanka musi zaakceptować fakt, że „moja mama powiedziała, że ja muszę zjeść cztery herbatniki”.
Pamiętajmy, że ten wiek to u dziecka czas fantazji i magii. Dzieci żyją na granicy obu światów, swobodnie przekraczając próg fantazji i wracając do rzeczywistości.
Oprócz proponowanych w tej książce zabaw zachęcamy do stałego korzystania z własnej wyobraźni, aby rozwiązywać różne problemy wychowawcze. Przecież lepiej bałagan w pokoju nazwać bagnem, w którym toną wszystkie pozostawione zabawki, pomartwić się (na głos) o ich los i podkreślić, jak jest im smutno i przykro. Zaś chodzenie bez kapci lepiej ukrócić historią o stópkorybach – pływających zwierzętach, które podgryzają bose stópki – i przypatrzyć się, czy ich nie ma w pokoju... niż eksploatować głos na dyscyplinowanie dziecka, co i tak niewiele daje.
Czterolatek – jak dziecko w każdym wieku – potrzebuje wiele czułości, przytulania i zabaw ruchowych w kontakcie fizycznym z tatą udającym wieloryba lub mamą – foką. Wspólne wirowanie, przewracanie się na podłodze, turlanie w atmosferze pełnej radości to zabawy zwiększające poczucie bezpieczeństwa i kształtujące tę cudowną więź, na której budowaniu powinno zależeć wszystkim rodzicom.
Małgorzata Taraszkiewicz